Cud w małym życiu
Cud w małym życiu
Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i
rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19)
Wiara w cuda jest prostą konsekwencją wiary w osobowego Boga.
Cuda nie są dowodami, lecz znakami. Ich sens może odczytać tylko człowiek wierzący.
Cud jest znakiem i mową objawiającego się Boga, który w ten sposób nawiązuje z człowiekiem dialog.
Oto niektóre stwierdzenia autorów czerwcowego „Znaku” poświęconego cudom. Jest o cudach Jezusa w ewangelii, o cudach ojców kościoła, o cudach – znakach czasów w naszej mijającej epoce, ale… nic nie ma o tych małych, powszednich, osobistych. Liczyłam, jeśli nie na fachowy artykuł, to choć na kilka głosów z ankiety, czyjeś świadectwo. Przecież, jeśli spytać ludzi o ich życiowe doświadczenia, niejeden odpowie, mając na myśli jakieś wydarzenie, decyzję czy osobę: to był cud, to był jakiś znak, tak, to musiało być dane mi z góry. Jak w kontekście tych refleksji ma się nauka o cudach? Czy w naszym malutkim życiu zdarzają się „prawdziwe” cuda, czy to raczej kwestia subiektywizmu?
W świetle próby uchwycenia sensu znaku, jakim jest cud w rozumieniu biblijnym, nie można pominąć i tego aspektu: istnienia i wydarzania się cudów w naszym jednostkowym i osobistym życiu. Przypomnijmy, ksiądz Kudasiewicz pisze: „Człowiek Biblii rozumiał cud pozytywnie jako znak urzeczywistniania się Bożego planu Objawienia w toku świętej historii zbawienia.” A także: „Wydarzenie znaku było dla ewangelistów czymś drugorzędnym, liczył się natomiast przede wszystkim jego sens. W badaniach cudów najważniejsze jest pytanie dotyczące sensu tego wydarzenia.”
Zapytajmy, czy to, co nam się wydarza w życiu oraz sam fakt, że żyjemy w określonej rzeczywistości czasu i miejsca ma jakiś sens szczególny, jakieś znaczenie? Roman Brandstaetter uważał, że tak. Był człowiekiem Biblii. Pisał, że los każdego z nas jest zapisany w Biblii i wydarza się tu i teraz. Każdy człowiek, naród i wiek, każde miejsce i wydarzenie zostało już w Biblii odnalezione i wpisane w historię zbawienia, i opatrzone znaczeniem w Bożym planie zbawczym. W Kręgu Biblijnym Brandstaettera możemy przeczytać: „Są zwyczajne proste zdarzenia, prawdopodobnie wyrastające swoimi korzeniami niewidzialnie z sakralnego podglebia, skoro utrwalają się w naszej pamięci w kształtach tak wzniosłych, że jesteśmy skłonni dostrzec w nich niejakie powinowactwo z biblijnym wzruszeniem”. Ileż razy
słysząc przypowieść o synu marnotrawnym czy jawnogrzesznicy wcielamy się w te postaci, czerpiąc z ich pokory i miłości wiarę w miłosierdzie. Ileż razy toczymy wewnętrzna walkę o maryjne fiat przed czekającym posłanym aniołem. Tysiące naszych codziennych twarzy wędruje przez karty Biblii, dzisiaj w XX wieku. Ewangelijne cuda także.
W naszym życiu wydarzają się różne sprawy, podejmujemy nierzadko ważkie decyzje, które z dystansu czasu okazują się w swych skutkach błogosławione. Myślimy – to cud – zważywszy na fakt, że nie do końca sami rozumiemy przyczyny swych czynów. Myślimy – intuicja, jakiś podszept dobrego ducha, traf, szczęście.
Logicznie i racjonalnie większość przypadków, zdarzeń naszego życia znalazłaby z pewnością swoje wytłumaczenie. Nie jesteśmy jednak przed samym sobą i w oczach Boga jedynie śrubką jakiejś machiny. Jednostkowe zdarzenia naszego życia budują nie enigmatyczną i abstrakcyjną historię zbawienia, ale naszą, osobistą i niepowtarzalną.
Zapewne wielu określiwszy przyczyny doświadczeń swego życia nie dojrzałoby w nich niczego szczególnego. My sami także, biorąc udział w życiu bliźnich, postrzegamy w wytłumaczalny sposób ich dzieje. A jednak. Istotą znaków jest ich sens, ich siginifiant.
Cuda ewangelijne zostały tak pięknie skalsyfikowane: uzdrowienia, wskrzeszenia, egzorcyzmy, cuda nad naturą, cuda opatrzności. Niektórzy doświadczają ich w niezmienionej postaci. Odczytują je jako Bożą ingerencję w ich życie. Tymczasem zarówno Stary jak i Nowy Testament podają liczne przykłady Bożego udziału w życiu poszczególnych ludzi. Biblijny człowiek rozpoznaje Boże działanie, Bożą ingerencję w swoim bytowaniu, i jest to naturalny bieg rzeczy. Odczytuje on własne życie przez pryzmat Bożych znaków objawiających mu „Kim jest Ojciec, Syn i Duch Święty.”
My, współcześni, mówimy, że jesteśmy ludźmi wierzącymi, ale czy w wierze jesteśmy biblijnymi uczestnikami Bożej rzeczywistości? Za nami stoi nauka, postęp cywilizacyjny, nowoczesność i dociekliwość, podbój kosmosu i mikromedyczne sukcesy. Czy można tę „naturalność” wpleść w nadnaturalność cudowności? No i po co?
W moim życiu miało miejsce kilka zdarzeń, które uznaję prywatnie za cuda. Ilekroć pomyślę jednak o tym, by o nich opowiedzieć, staję przed tajemniczą barierą. Opowiedzieć o czymś, co jest lub było tak szalenie dla mnie znaczące, a w gruncie rzeczy wydarza się na co dzień i z marszu wielu innym i ma w dodatku zwykłe swe uzasadnienie w naszym rozumnym i przewidywalnym świecie, to doprawdy kuriozum.
Zawsze w ewangelii fascynowała mnie rozmowa Jezusa z Natanaelem:
– Skąd mnie znasz?
– Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Ta rozmowa dla Natanaela jest doświadczeniem cudu, toteż zawoła on: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela. (J 1, 48-50)
Wiem, że moja myśl o cudach nie jest zbyt uporządkowana i w żaden sposób nie precyzuje, co można i należy uznać za cud w jednostkowym, powszednim życiu. Moim zamiarem było upomnieć się refleksję o tych znakach, które jako wierzący doświadczamy, o których nie raz myślimy: palec Boży i wreszcie względem których prezentujemy różne postawy: Natanaela – „Czy może być coś dobrego z Nazaretu?”, Piotra – „Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.” lub też „mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą.”.
Zapewne nikt nie prowadzi naukowego rejestru życiowych małych cudów, może dlatego zabrakło dla nich miejsca w teologicznej typologii, może faktycznie dotychczasowa definicja cudu była kulejąca. Sądzę jednak, że warto zastanowić się choć przez moment i nad taką możliwością: nie tylko wydarzenia przeszłe w naszym osobistym wydaniu znaczy ślad cudu, ale i teraźniejszość i przyszłość niezależnie od naszej woli i świadomości partycypuje w rzeczywistości cudów.
1. Publikacja: „Znak” 1999/10