Świt się jeszcze ociąga, w ciasnym pokoiku.
Ukrzyżowane cienie konają na tynku.
Jest to nocna Golgota, co w lustrze się mieni
Na czarnym tle migocąc strunami czerwieni.
I dym u lampy jest jak wypłowiała szmata,
Co skręcona dokoła twych bioder się spłata.
A górą blada lampa, co nad stołem zwisa
Jest jak Twarz twoja smutna, martwa i bezkrwista
Niezwykłe jakieś błyski na szybach pokutują …
Lękam się, smucę się, Panie, że jest mi tak smutno.
* * *
Panie, wracam zmęczony, sam i bardzo mroczny,
Mój pokoik jest goły jak grób.
Panie, jestem zupełnie sam i mam gorączkę.
Moje łóżko jest zimne jak trumna.
Panie, zamykam oczy i dzwonię zębami.
Jestem tu zbyt samotny. Marznę. Wołam Ciebie…
Myślę, Panie, o moich godzinach nieszczęśliwych,
Myślę, Panie, o moich godzinach zalatanych…
Nie myślę już o Tobie. Nie myślę już o Tobie.
[1] Cendrars B., Wielkanoc w Nowym Yorku w: Pasierb J..St., Światło i sól, Editiouns du Dialogue, Paris 1982, s. 196-197.